
„Kronika Wykrakanej Śmierci” to kolejna, szósta już, odsłona cyklu o przygodach Atticusa. Powieść jest dużo poważniejsza, stawka nabiera na znaczeniu, a skutki działań podejmowanych przez bohaterów będą miały spore znacznie dla przyszłości. Nie zdają sobie nawet sprawy jak ogromne. Pierwszy rozdział jest tylko tego potwierdzeniem, gdy mamy do czynienia ze śmiercią jednej z kluczowych postaci, a to dopiero początek niespodzianek. Autor wyraźnie pokazuje, że trzeba przestać się bawić i zacząć poważnie działać, inaczej naszego bohatera czeka marny los. Mamy wyraźnie pokazane jak wydarzenia z wcześniejszych tomów mają wpływ na to, o czym aktualnie czytamy.
Kevin Hearne korzysta z prostych rozwiązań, sprawdzonych we wcześniejszych książkach, dzięki czemu po raz kolejny mamy do czynienia z łatwą w odbiorze i wciągającą historią. Fabuła rozpoczyna się niemal momentalnie po wydarzeniach, jakie poznaliśmy w „Kijem i mieczem” i od razu jesteśmy wrzuceni wir akcji i przygody. Przez większość książki narratorem jest Atticus, ale o dziwo mamy też kilka rozdziałów widzianych z punktu Granuaile. Stanowi to ciekawy zabieg pozwalający nam lepiej poznać tę postać i to jak czuje się jako druidka, pierwsza od dosyć dawna. W trakcie lektury natkniemy się na sporą liczbę zwrotów i przełomów, ciekawych i zaskakujących sytuacji oraz nieoczekiwanych spotkań. Wszystko zaś przesiąknięte tak dobrze znanym humorem.
Szósty tom powoli przygotowuje do finału całego cyklu, przed nami jeszcze trzy części, w których wszystko ma zostać rozwiązane. W trakcie ucieczki przez Europę bohaterowie natykają się na dobrze znane postacie, które odegrały wcześniej określoną rolę. Wrogowie stają się sojusznikami, a ci, których uważaliśmy za przyjaciół zajadłymi wrogami. Zacierają się granice pomiędzy poszczególnymi kulturami i nie wiadomo już, kto jest po czyjej stronie. Ponownie swoją obecność zaznaczają bóstwa z kilku panteonów, mniej lub bardziej nachalni. Mamy nawiązania do różnych mitologii, i tego jak wkomponowują się do współczesnego świata. Nie można też zapomnieć o Oberonie, który jak zawsze dostarcza sporo śmiechu swoimi tekstami, docinkami i wtrąceniami.
Książka Hearne’a to urban fantasy na dobrym poziomie, z elementami komedii, sensacji i mieszanki różnych mitologii, która wciąga bardzo łatwo. Czyta się szybko, a kartki po prostu same się przewracają – jest to pozycja typowo nastawiona na dostarczanie rozrywki. Miłośnicy przygód Atticusa, Oberona i Granuaile będą zadowoleni sięgając po „Kronikę…”. Wszystkim innym polecam najpierw zapoznać się z pozostałymi tomami „Kronik Żelaznego Druida”, bo naprawdę warto.
Recenzja ukazała się na portalu:

Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza